Nie przypominam sobie, kiedy byłam tak chora. Pamiętam za to, że oglądałam wtedy film, w którym główny bohater przez trzy godziny bujał się w gondoli, by później umrzeć. Teraz, by tradycji stało się zadość uznałam, że warto zobaczyć „Only lovers left alive”. Moje przeczucia okazały się słuszne, było to bardzo podobne doświadczenie.
„Wampir jest doskonałym obrazem ‚upiora naszych czasów’, czasów strachu, lęku, negacji, skończoności, czasów które nie mogą ‚już wierzyć w wieczne niebo, a zarazem porzucić wizji innego świata’, zresztą niezbyt krzepiącej, zbudowanej z rozpaczy, zachłanności seksualnej, której nie sposób zaspokoić, ze śmierci miłości. Jak powiada jeszcze Claude Kappler, ‚symbolizm wampira to symbolizm życia w śmierci, lecz życia bezbarwnego, smutnego, wiecznie sfrustrowanego”. Demon? Ależ skąd. Demon też umarł albo jest umierający. Człowiek, ten, który wybrał niemożliwe zbawienie swego ciała raczej niż duszy, gdyż już w nią nie wierzy, człowiek, który nie różni się zbytnio od mieszkańców hebrajskiego Szeolu czy piekieł babilońskich, rzymskich, chińskich, krainy wiecznej nocy […]”
Jean-Paul Roux „Krew” (nic nie jest chyba śmieszniejsze, niż zaczynanie swojego tekstu od cytatu z bardzo kiepskiej książki…)
Film ten to godny następca wszystkich klasycznych utworów o tematyce wampirycznej. Z jednej strony jest odpowiedzią na przemożne pragnienie, by uwolnić się od lęku przed śmiercią, a więc wyrazem bardzo głębokiej, towarzyszącej nam od zawsze tęsknoty, a z drugiej to dowód zupełnego braku wyobraźni, czy, właściwie, zupełnego braku możliwości wyobrażenia sobie, jak by to było gdyby człowiek rzeczywiście mógł być nieśmiertelny, co – czujemy chyba wszyscy podskórnie – stoi w zupełnej sprzeczności z naszą naturą.
Bohaterowie spędzają całe noce w dokładnie taki sposób, w jaki wyobrażałam sobie, że robią to wampiry: toczą filozoficzne dyskusje, poparte wiekami przemyśleń oraz doświadczeń, grają w szachy, czytają literaturę we wszystkich znanych sobie językach. Tańczą, całują się, nawet żartują i śmieją się. Ich mieszkanie wypełniają stosy książek i zabytkowych szpargałów, lecz noce są bardzo puste.
Chociaż ciała wampirów opierają się działaniu czasu, widać, że jego upływ niszczy coraz bardziej i tak już od dawna niebijące serca. Adam i Eve dziwaczeją tak, jak bardzo starzy ludzie i tak, jak niektóre wiekowe sprzęty: jak toster, który ma w nawyku najpierw dzwonić, a później rozsypywać grzanki albo samochód, w którym radio wyłącza się, gdy otwierasz okno. Wymieniają nazwy zwierząt i roślin w ich łacińskim brzmieniu, ciesząc się przy tym jak dzieci. Ostatnie pieniądze, zamiast na krew, wydają na zabytkowy instrument muzyczny. Momentami wydają się być trochę hipsterską ale normalną parą zakochanych w sobie ludzi; taką, jak my wszyscy.
Jednak komentarz Eve, która widzi, jak jej siostra zabija człowieka, wywołuje dreszcze. Mówi „to był taki dobry chłopak”. I chociaż jej słowa, jeżeli chodzi o znaczenie czy motywacje moralne są zupełnie bez zarzutu, to sposób, w jaki zostają wypowiedziane ujawnia zupełnie nieludzką perspektywę wielu wieków.
Wzajemne pocałunki Adama i Eve mogą wydawać się pełne żaru i budzić naszą zazdrość, jednak w tych gestach prawdziwy jest jedynie głód: przy całym swoim pozornym erotyzmie pozbawiony zupełnie życiowego ciepła i seksualnego wymiaru. Dobrze obrazuje to ujęcie, w którym bohaterowie leżą obok siebie w łóżku. Są nadzy. Scena ta pojawia się po chwilowej pauzie w akcji i w każdym innym filmie oznaczałaby z pewnością zakończony akt miłosny. Ale tutaj widz ma przekonanie, że tak nie było w tym przypadku, a temu przekonaniu towarzyszy chłód.
Wampiry udają parę kochanków, nie mogą jednak nimi być już więcej, bo mają martwe i nieruchome serca. Mimo to cierpią z powodu przepełniającej je pustki. Chciałyby umrzeć do końca, ponieważ zdają sobie sprawę ze swojej potworności, ale ludzki element w nich nie pozwala im wypuścić z rąk pozostałości życia i nadziei, których będą trzymać się do końca, a które są jedynie ułudą; źródłem bólu i tęsknoty.
Widok tytułowej pary zakochanych, pokazany na końcu dotyka tych uczuć w Adamie i Eve. Młodzi całują się namiętnie. Wampiry widok ten porusza tak mocno, że decydują się ich ugryźć: z głodu, czy też może bardziej z zazdrości czy rozpaczy. Skazać na taki sam los, jaki przypadł im w udziale:
„[Wampir] łączy się cieleśnie z żywymi w niekończących się uściskach, prowadzących do ich wyczerpania – co go przybliża do inkubów i sukkubów. Różni się jednak od tych ostatnich […]. Można się ewentualnie zakochać w inkubie lub sukkubie; można od niego coś otrzymać. Z wampirem są jedynie związki jednostronne. Tylko on działa. Bierze i nie daje niczego; albo daje śmierć i, co gorsza, obdarza swymi własnymi cechami: ofiara również staje się wampirem. „
Jean-Paul Roux „Krew” (…mimo wszystko śmieszniejsze jest kończenie swojego tekstu cytatem z beznadziejnej książki)
Główni bohaterowie nie są w stanie kochać się w sposób, doświadczany przez parę, obejmującą się na ich oczach. W ogóle w sposób, dostępny żywym. Adam i Eve, powodowani czułością, która ma swój początek w ich odległych wspomnieniach oraz emocjach, próbują uszczknąć im ciepła i miłosnej pasji. Gryząc, odbierają im ich czucie. Nie mogą go jednak skosztować: wampir okrada swoją ofiarę, a mimo to jego trud jest daremny, ponieważ nie potrafi on tak naprawdę nic od niej dostać. Skazany jest na samotność i wieczne pragnienie, a wszystko, to co mógłby pokochać – jak podpowiadają mu resztki ludzkich uczuć – nieuchronnie niszczy:
„Dawniej przebijali mu serce w grobie drewnianym kołkiem. Tak, jakby nie było już pęknięte”
James Joyce „Ulisses”