Erberto Petoia „Wampiry i wilkołaki”

Ze wszystkich wampirów zawsze najbardziej interesował mnie nieszczęśliwy upiór romantyków. Za każdym razem, kiedy powracałam do wampirycznych lektur szukałam w nich właśnie takiej jego interpretacji. Niewiele uwagi poświęcałam ohydnym wampirom z dawnych czasów, niespecjalnie interesowały mnie również towarzyszące im fantastyczne stwory. Nie mogłam ich jednak nie zauważyć i przyznaję, że nie raz zastanawiałam się , czemu tam, gdzie pojawiają się wampiry zazwyczaj występują również ghule i wilkołaki? Dlaczego niektóre wilkołaki stawały się wampirami po śmierci? Dlaczego Dracula Coppoli przemienia się w wilka? Co oznacza bycie wampirem, a co symbolizuje przybranie wilczej skóry?

Petoia nie odpowiada na te pytania. Na początku  byłam tym faktem rozczarowana. Jednak po głębszym zastanowieniu uznałam, że chyba wymagam od Autora niemożliwego, ponieważ po to, by spełnić moje oczekiwania musiałby on napisać książkę o tym, czym jest wampir. Należy tu dodać: tysięczną książkę, w której badacz próbuje powiedzieć, czym jest wampir, a w tym celu  wymienia najpierw wszystkie znane sobie wampiryczne postacie, by następnie diagnozować, czy na pewno są wampirami.

Mówi się, że nie ma głupich pytań. Z pewnością istnieją takie, które nie są w stanie wygenerować znaczących odpowiedzi. „Czy Dracula był wampirem?” to znakomity przykład.

Nadawanie nazw zjawiskom umożliwia tworzenie kategorii i porządkowanie rzeczywistości. Może użyteczne jest – na pewnym poziomie analizy – móc stwierdzić, że we Francji, na terenie Włoch, na Węgrzech oraz na Islandii występują stworzenia, które da się zaliczyć do wampirów. Trzeba jednak pamiętać, że nie jest to ta sama istota. W tym znaczeniu w ogóle nie istnieje coś takiego, jak zjawisko wampiryzmu. Pisałam o tym przy okazji recenzowania książki Janion (pokrewny wątek pojawił się również w dyskusji pod tłumaczeniem Lokasenny, gdzie jeden z komentatorów zwrócił mi uwagę, że w opracowaniu nie napisałam o tym, że Loki jest tricksterem).

W takim razie, czy stwierdzenie „tak, to wampir!” stanowi wartościową odpowiedź na zadane przez nas pytanie? Oczywiście, trzeba najpierw wiedzieć, jakie pytanie chce się zadać. Myślę, że taki wniosek mógłby mieć znaczenie wyłącznie dla łowcy wampirów, który właśnie zastanawia się, czy trzeba kazać zrozpaczonej rodzinie wbić zmarłemu kołek w serce.

Ponieważ kiedy ja pytam czym jest Dracula lub czym jest Torolf z sagi Eyrbyggja (a chciałabym wierzyć, że z podobną intencją pytanie to zadają poważni badacze), pytam tak naprawdę jaka jest jego funkcja w danej opowieści. Skoro nawet sam Dracula może być czymś innym dla Coppoli, innym dla Stokera, to oczywiste, że czymś zupełnie innym będzie wampir dla Islandczyków, Węgrów lub Francuzów. Dlatego nie da się napisać książki wyjaśniającej zjawisko wampiryzmu oraz wilkołactwa, a już na pewno udzielić odpowiedzi na pytanie czemu zjawiska te się przenikają.

Skoro napisałam już tyle słów o tym, o czym nie jest ta książka, powiem teraz, co się w niej znajduje:

Petoia nadał jej podtytuł „źródła, historia, legendy”, od antyku do współczesności. Dokładnie tego można w niej szukać. Ta publikacja to katalog uszeregowanych w porządku chronologicznym świadectw oraz utworów poświęconych wampiryzmowi oraz likantropii. Autor niczego nie rozstrzyga; oddaje w ręce Czytelnika przewodnik, który posłuży mu do odnalezienia właściwych tropów i źródeł, przeprowadzenia własnych analiz, a wreszcie do wyciągnięcia wniosków.

Aha, jeszcze jedno: przypisy są koszmarne.

Ale to nic nie szkodzi. Swój egzemplarz „wampirów i wilkołaków” pożyczyłam, jednak zamierzam kupić własny, ponieważ to jedna z tych publikacji, które warto mieć na półce.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: