Czym jest gotowość percepcyjna?

Pozwolę sobie zacząć omawianie kwestii gotowości percepcyjnej od przykładu, zaczerpniętego z własnego doświadczenia. Jakiś czas temu postanowiłam, że przestanę jeść słodycze. W niepojęty sposób, już od momentu, kiedy odmówiłam sobie pierwszej czekoladki cały świat zaczął dokuczać mi, przypominając o słodkich wafelkach i chrupiących biszkoptach. Każda przerwa na reklamę pokazywała uśmiechniętych ludzi, jedzących ciastka albo karmel, który rozlewa się po batoniku falami. Przechodnie nieśli rurki z kremem, lizali lody na spacerze w parku, gdy stałam w kolejce w kawiarni zamawiali szarlotki z podwójnym kremem. Gdy po raz kolejny w stołówce narzekałam głośno na to, że dzisiaj na obiad chyba wszyscy kupili sobie ptysie, usłyszałam od koleżanki, że to raptem trzy osoby i gdybym nie powiedziała o tym, ona pewnie nawet by tego nie zauważyła. Czy to możliwe, by dwóch obserwatorów widziało to samo, ale równocześnie coś zupełnie innego?

Być może tak nieszczęśliwie się złożyło, że osoby, które miały na talerzach ptysie siedziały akurat po tej stronie sali, do której moja koleżanka odwrócona była tyłem. Jednak Postman (1948) w swoim artykule zwraca uwagę na fakt, że dostrzeganie różnych elementów tej samej rzeczywistości przez różnych ludzi niekoniecznie ma związek jedynie z tym, że ludzie ci mają odmienny okres skupiania uwagi czy też zakres przestrzeni lub dostępnych informacji, jaki mogą swoją uwagą w danym momencie objąć. To, że każdy z nas różni się w kwestii tego, jakim okresem skupiania uwagi dysponuje to oczywistość i nie podobna, by różnice interpersonalne wyjaśniać jedynie tym czynnikiem. Dobrym przykładem może być tutaj oglądanie filmów: wiele z produkcji dla dzieci swoją popularność zawdzięcza temu, że przekaz, który kierują do widza jest atrakcyjny dla wielu grup wiekowych, a każda z nich dostrzega w produkcji coś dla siebie. Część żartów pozostaje niezrozumiałych dla młodszych, chociaż rozśmiesza dorosłych. Można się w tej sytuacji kłócić, że niejednokrotnie dzieciom brakuje odpowiednich wiadomości (schematów poznawczych), by poprawnie zinterpretować wiadomość komunikowaną przez takie filmy. Ale przecież istnieje również znaczna różnorodność w tym, co ten sam człowiek dostrzega w zależności od tego, w jakiej sytuacji się znajduje. Jest zjawiskiem dość powszechnym i znajomym większości z nas, gdy do tego samego filmu czy książki wracamy po pewnym czasie i w odmiennych okolicznościach widzimy w nich zupełnie inną historię, niż za pierwszym razem.

Można więc powiedzieć, że oprócz tego, że uwaga nasza jest ograniczona to i ten ograniczony jej zakres wychwytuje selektywnie niektóre elementy otaczającej nas rzeczywistości. Jak zanotował Titohener (1910): “intensywność, jakość, powtarzanie, nagłość, ruch, nowość, spójność z obecną zawartością świadomości, wszystkie one są [głównymi] determinantami [kierowania] uwagi”. Bruner słusznie jednak zauważa, że w tej analizie pomija się bardzo istotny element, jakim jest osobniczy wkład obserwatora w jego świadome doświadczenie.

Kelly (1955) uważa, że każdy człowiek wyposażony jest w swego rodzaju filtr (czy też zestaw filtrów), lub „wzorców skanujących, które dana osoba nakłada na swój świat. Przemieszczając się w tę i z powrotem w obrębie pola percepcyjnego natrafia ona na sygnały znaczenia”. Tymi wzorcami albo filtrami są dla nas schematy poznawcze – zarówno te, które zostały dopiero co aktywowane (jedzenie lub niejedzenie czekolady, gdy jest się na diecie) i w sposób umykający świadomości wpływają na nasz proces postrzegania (priming) czy też są dostępne chronicznie, ponieważ były często aktywowane w przeszłości.

Takim pojęciem lub całym schematem, który wcześniej pozostawał uśpiony, ale został aktywowany i stał się dostępny naszej świadomości może być każda informacja z jaką mieliśmy styczność w przeszłości: lista dopływów Wisły wyuczona na pamięć jeszcze w szkole podstawowej (chociaż nie myślę o tym na co dzień nadal zaczynam powtarzać je w głowie, gdy ktoś w dowolnym kontekście poruszy temat geografii), fakty historyczne, stereotypy dotyczące zawodów czy ról społecznych albo cechy, jakie mogą posiadać inni ludzie czy też my sami (o ile nie są to cechy w naszym mniemaniu kluczowe dla naszego rozumienia tego, kim jesteśmy: wtedy są one chronicznie dostępne).

W swoim badaniu Baldwin poprosił uczestników (osobno grupę mężczyzn oraz kobiet), by po wykonaniu krótkiego zadania z użyciem komputera (które miało przez warunkowanie powiązać myślenie o odrzuceniu lub akceptacji z określonymi tonami dźwięków) wypełnili kwestionariusze samooceny. W czasie, gdy badani udzielali odpowiedzi w kwestionariuszy w tle odtwarzano wcześniej prezentowane dźwięki, mające prymować u uczestników myślenie o akceptacji bądź też o odrzuceniu. Wyniki pokazały, że kobiety, które słuchały dźwięków powiązanych we wcześniejszym etapie eksperymentu z postawą odrzucenia społecznego wykazywały podwyższoną tendencję do krytykowania własnej osoby i odwrotnie, te, które słuchały dźwięków związanych z postawą akceptacji oceniały siebie lepiej w kwestionariuszu (mężczyźni wykazywali tendencję odwrotną, lecz pozwolę sobie pominąć ten element w swojej pracy, ponieważ nie ma on wyraźnego związku z jej tematem). Istotne jest, że przejście w stan aktywacji pojęć każdemu dobrze znanych (ale niekoniecznie związanych z kategoriami, w jakich postrzegamy siebie na co dzień, a więc nie dostępnych chronicznie) wpłynął na postrzeganie siebie w aspektach, związanych z tą właśnie kategorią.

W innym badaniu skupiono się na możliwości aktywacji celów. Uczestników proszono, by wzięli udział w krótkim zadaniu, mającym postać gier słownych. Części z nich prezentowano wyrazy, związane z realizowaniem zamierzeń, np. „sukces”, „sprytny”, pozostałym osobom słowa przypadkowe, np. „poruszający”, „nowy”. W następnej części eksperymentu badani mieli ocenić swoje nastawienie względem pewnych słów. Część z nich odnosiła się do zdobywania osiągnięć, np. „książki” czy „biblioteka”, a część pozostawała bez związku z celami, np. „okno”. Okazało się, że osoby, które wcześniej zapoznały się ze słowami prymującymi dążenie do celu pozytywnie odnosiły się również do wyrazów, które określały sposoby, jakimi cel można osiągnąć. Inaczej mówiąc, uaktywnione schematy poznawcze stworzyły możliwość dostrzeżenia pewnych określonych cech w obiektach w naszym polu uwagi (cech być może w nich zawartych, ale w pewien sposób „niewidocznych” dla osób, u których schematy te nie zostały zaktywizowane. Wydaje się mało prawdopodobne, by miejsce takie, jak biblioteka samo z siebie wywoływało w badanych pozytywne uczucia, jednak okazało się to prawdą, przynajmniej w odniesieniu do części z nich, tych, którzy oceniali to słowo czy też miejsce z pewnym wstępnym założeniem, jako miejsce, przybliżające ich do celu). W ten sposób gotowość percepcyjna wpływa na sposób widzenia świata.

Celowo pozostawiłam słowo „świat” bez żadnego określenia, które mogłoby zawęzić jego rozumienie: świat oznacza nie tylko to, co nas otacza, lecz również całą rzeczywistość, w której funkcjonujemy, a w tym nas samych, nasze myśli, stany emocjonalne i obraz siebie. Już William James zauważył, że człowiek, sam będąc podmiotem poznania jest jednocześnie jego przedmiotem.

Jedną z teorii, która rozwinęła się na gruncie subiektywizmu percepcji i ma swoje bezpośrednie odniesienie do idei gotowości poznawczej, warunkowanej wewnętrznymi modelami wykonawczymi lub inaczej schematami, jest teoria przywiązania, zaproponowana przez Bowlby’ego (1969). Odnosi się ona do schematów dostępnych chronicznie. Jednostka, dorastając, wytwarza w sobie poglądy na temat tego, kim są jej figury przywiązania (attachment figures), kiedy i gdzie osoby takie są dostępne, co to znaczy być do kogoś przywiązanym itp. itd. Dziecko oraz opiekun nieprzerwanie i wzajemnie wymieniają między sobą komunikaty, kształtujące jedne z pierwszych schematów poznawczych (dotyczących własnej osoby), z których dziecko to, już jako dorosły, korzystać będzie przez całe swoje życie. Przez pierwsze lata (z braku innych źródeł ocen oraz punktów odniesienia) znaczymy dla siebie samych tylko tyle, ile znaczymy dla naszych opiekunów: “podstawowym czynnikiem [wewnętrznego modelu roboczego własnej osoby] jest kwestia tego, jak godni czy niegodni akceptacji jesteśmy w oczach naszych figur przywiązania” (Liotti 2004).

Jeśli figury przywiązania były troskliwe i ciepłe we wczesnej relacji z dzieckiem, nie tylko dostarczy to niemowlęciu (a później i dorosłemu) informacji o tym, że świat zewnętrzny jest ogólnie miejscem godnym zaufania, ale także o tym, że on sam jest kimś wartościowym i bezwzględnie zasługującym na miłość innych. Jeżeli jednak rodzic nie zapewni rozwijającemu się dziecku warunków bezpieczeństwa emocjonalnego, nie okaże mu uczuć i troski, osoba taka, dorastając, będzie miała trudności w dostrzeżeniu w sobie samej powodów do tego, by ją szanować i okazywać jej czułość. Te dwie osoby, znajdujące się w tej samej sytuacji, np. gdy podczas obiadu w pracy usłyszą szept i śmiech współpracowników przy stoliku obok, zinterpretują napływające informacje zupełnie inaczej. Pierwsza pomyśli może o tym, że jeden z nich opowiedział drugiemu nieprzyzwoity dowcip. Ale osoba, która od dzieciństwa doświadczała odrzucenia może sądzić, że tamtych dwoje obgadywało ją za jej plecami. Inaczej mówiąc, zinternalizowane postawy rodzicielskie, w postaci chronicznie aktywnych (bo dotyczących kwestii tak podstawowych, jak nasza tożsamość oraz obraz własnej osoby) schematów poznawczych decydują o gotowości percepcyjnej do widzenia w sobie, innych oraz w całym otoczeniu tego, co dobre, czy też złych motywów, zamiarów i niesprzyjających okoliczności. Można dojść do wniosku, że rozbieżność w postrzeganych informacjach przychodzących sprawia, że osoby te żyją w zupełnie innych światach.

Podobnych konkluzji dostarcza eksperyment Hastorfa i Cantrila (1954), w którym badacze poprosili, by studenci dwóch konkurujących ze sobą uczelni ocenili (po obejrzeniu zapisu filmowego) kontrowersyjny mecz rozegrany wcześniej między uczelnianymi drużynami futbolowymi. Badani mieli cenić jak bardzo fair była gra i ile naruszeń przepisów zauważyli w trakcie meczu. Jak nietrudno się domyślić, oceny studentów były zupełnie rozbieżne. A przecież obie grupy badanych widziały to samo nagranie. Jak pisze Moskowitz: „nie jest tak, by każda osoba narzucała swoje pozytywne lub negatywne postawy na informacje. Chodzi o to, że każda osoba uważa, że otrzymała inną informację”.

W świetle wyżej opisanej teorii gotowości percepcyjnej można stwierdzić, że schematy kierujące naszym postrzeganiem nie tyle zniekształcają otrzymywane informacje, lecz ich aktywacja promuje pewną gotowość percepcyjną, a więc kryterium tego, co jesteśmy w stanie zobaczyć, przyjąć i zrozumieć. Znaczący jest już sam tytuł artykułu Hastorfa i Cantrila: „oni widzieli jakiś mecz” („they saw a game”), który sugeruje, że w istocie studenci obu uczelni oglądali dwa zupełnie różne mecze.

Jedną z ciekawszych implikacji powyższych obserwacji jest myśl, poruszona przez Moskowitza: skoro naszą percepcją i rozumieniem otaczającego świata kieruje gotowość, będąca rodzajem nastawienia, a to z kolei bierze swój początek z aktywowanych przypadkowo lub przez manipulację, czy też chronicznie dostępnych schematów, w każdym razie jednak wzbudzanych bez udziału naszej świadomości, to można stwierdzić, że decyzja o tym, co widzimy, lub nie, leży tak naprawdę poza jakąkolwiek możnością decydowania.

Kiedy mówimy „inaczej widzę ten problem” nie mamy zazwyczaj na myśli faktu, że bez udziału woli w naszej podświadomości zachodzi selekcja postrzeganych bodźców, która przez ograniczanie przepływu informacji pośrednio wpływa na wnioski, jakie zdolni jesteśmy wyciągnąć na podstawie obserwacji. Można się spierać, że wręcz przeciwnie, najczęściej przez to stwierdzenie rozumiemy wyrażenie jak najbardziej świadomej niezgody na czyjąś interpretację, która prawdopodobnie pozostaje w sprzeczności z naszymi (wyznawanymi z przekonaniem i namysłem) wartościami czy też celami. Samo sformułowanie problemu – „czy to, co znajduje się w moim umyśle sprawia, że inaczej widzę otaczający świat?” sugeruje odrębność, indywidualizm i dozę samodzielności.

I tak jest, mówi Moskowitz: gotowość percepcyjna, będąca przejawem wynurzania się z uśpienia w podświadomości schematów dla naszych wartości i celów, co prawda zawiaduje poznaniem w sposób umykający świadomemu doświadczeniu, jednak wciąż pozostający w zgodzie z chronicznie aktywnymi konstruktami w naszym umyśle. To znaczy tymi, które wzmacniamy i aktywujemy, a więc kształtujemy konsekwentnie przez wybory dokonywane podczas całego życia. Gotowość percepcyjna decyduje o tym, jaki świat wokół nas dostrzegamy, jednak to nasze świadome decyzje mają wpływ na to, jakiego rodzaju będzie to gotowość i, w efekcie, jaki będzie to świat.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Bibliografia:

Baldwin, M. W., Granzberg, A. & Pritchard, E.T. (2003). Cued Activation of Relational Schemas: Self-Evaluation and Gender Effects. Canadian Journal of Behavioural Science, 35, 153-163.

Bowlby, J. (1969). Attachment and Loss, vol. I: Attachment. London: Hogarth Press.

 Hastorf, A. H., Cantril, H. (1954) They saw a game: A case study. Journal of abnormal and social psychology, 49, 129-134.

Kelly, G. (1955) A theory of personality: The psychology of personal constructs. New York: Norton.

Liotti G. (2004). Trauma, dissociation and disorganized attachment: three strands of a single braid. Psychotherapy: Theory, research, practice, training 41, 472-486

Moskowitz, G. B. (2005). Zrozumie siebie i innych: psychologia poznania społecznego. Gdańsk: Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne

Postman, L., Bruner, J. S., McGinnies, E. (1948). Personal values as selective factors in perception. Journal of Abnormal Psychology, 43(2), 142-54.

Titohener, E. B. (1910). A textbook, of psychology. New York: Macmillan.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: